|
Z Krakowa do Przemyśla
"Wyprawa" odbyła się w sierpniu, Roku Pańskiego 1992. To pierwsza tak poważna wycieczka jaką odbyliśmy: Krzysiek (pseudo Bzowa), Tadeusz (ps. Ta-Sta) i ja Łukasz (ps. Bankrut). Nie w każdy dzień przejeżdżaliśmy po 90 czy 100 km ponieważ czekały na nas zabytki których nie można było ominąć. (Zobacz ogólną trasę wycieczki).
Dzień pierwszy ok. 72 km
Kraków(0)-Proszowice(24)-Kazimierza Wlk.(41)-Wiślica(72) 
WIŚLICA-Kolegiata gotycka z XIV w., resztki romańskiego kościoła, gotycka dzwonnica z XVI (bardzo ciekawe); Dom Długosza gotycki z XV w. (nie pamiętam czy go widziałem); fundamenty romańskiego kościoła z X-XII w. Jest też muzeum za zbiorami archeologicznymi z okolicy, ale niestety podczas naszego pobytu było zamknięte. Kilometr od "centrum" jest doskonale widoczne prastare grodzisko. Nocujemy w Wiślicy na polu namiotowym (czy jeszcze istnieje tego nie wiem), tuż nad Nidą. Bardzo przyjemna okolica.
Dzień drugi ok. 124 km
Wiślica(0)-Nw.Korczyn(13)-Pacanów(34)-Połaniec(55)-Świniary Stare-Baranów Sandomierski(93) -Tarnobrzeg(109)- Stale-Żupawa-Furmany-Trześń-Sandomierz(124) 
BARANÓW SANDOMIERSKI-zajebisty zamek z XVI-XVIIw. z narożnymi basztami i arkadowym dziedzińcem. W środku znajduje się muzeum wnętrz oraz dział geologiczny uwzględniający kopalnictwo siarki. Czy jest to warte zobaczenia, nie wiem, bo w zamku odbywał się jakiś zjazd Bardzo Ważnych Osobistości. Sam dziedziniec, jak również zamek z zewnątrz i ogród z dwoma fontannami do moczenia obolałych nóg, wartają zobaczenia. jeżeli będziecie w okolicy polecam! Nocleg w Sandomierzu w ogródku domku który przylega do północnej części rynku. Żyć, nie umierać.
Dzień trzeci
Sandomierz(0)
SANDOMIERZ-na szczególną uwagę zasługuje rynek z renesansowym ratuszem i domami z XVI-XIX w.; zespól klasztorny Dominikanów, kościół św. Jakuba romański z XIII w., klasztor częściowo zachowany; katedra gotycka z XIV w., rozbudowana w okresie baroku; zamek z XV w.- niestety zachowało się tylko skrzydło zachodnie; i wiele innych ciekawych obiektów. Polecam podziemną trasę turystyczną, powstałą z połączenia piwnic kupieckich, a także malowniczy wąwóz lessowy. Cały dzień przeznaczamy na zwiedzanie, picie coca-coli i jedzenie lodów (dobrze, że nie czyta tego moja mama). Jednym słowem odpoczynek, po wczorajszych 122 km boli trochę pupa i nogi.
Dzień czwarty ok. 102 km
Sandomierz(0)-Gorzyce-prom na Sanie (ale radość!)- Antoniów(13)- Brandwica(34)- Zarzecze(49)- Kurzyna(61)- Harasiuki(79)-Sól(97)-Biłgoraj(100) 
Dziś na trasie nic ciekawego. Kilometry same wchodzą do nóg. Nocleg w podrzędnym hotelu w Biłgoraju. W pokoju po wstawieniu trzech rowerów z sakwami, praktycznie nie ma już na nic miejsca.
Dzień piątyok. 51 km
Biłgoraj(0)-Zwierzyniec(21)-Szczebrzeszyn(32)-Zamość(53) 
ZWIERZYNIEC-na wyspie widać ciekawy kościół parafialny, barokowy z XVIII w., ładna i spokojna miejscowość. Natomiast ZAMOŚĆ to coś wspaniałego! Unikatowy renesansowy zespół urbanistyczno-architektoniczny. Koniecznie idź na rynek, czegoś takiego nie ma w Krakowie. Nie mam słów, którymi bym mógł opisać piękno tego miasteczka...(trochę zdjęć: portal kamienicy na rynku, fort VII, kościół pofranciszkański)
Dzień szósty ok. 39 km
Zamość(0)-Zawada(11)-KątyII-Obrocz(23)-Majdan Kasztel.(31)-Stare Górecko(35) 
Ten dzień był dniem odpoczynku. Pamiętam miodną, lekko piaszczystą drogę przez Roztoczański Park Narodowy-ach ta przyroda. Po rozlokowaniu się na sali gimnastycznej sezonowego Schroniska Młodzieżowego, nasza trzy osobowa wykapka udała się na pieszy spacerek do Górecka Kościelnego.. Na miejscu czekał na nas modrzewiowy kościółek z XVIII w., i kapliczka "na wodzie" z XVII w. Na północ od kapliczki znajduje się godny polecenia, rezerwat krajobrazowy "Szum".
Dzień siódmy ok. 71 km
Stare Górecko(0)-Józefów(6)-Hamernia(11) -Susiec(20)-Żuków(36)-Tarnogród(71) 
Dzień rekreacyjny, tylko 70 km. Po drodze odpoczynek nad rzeką Szum i krótki pieszy wypad w poszukiwaniu "szumów" (szypotów), czyli małych, a ściślej mówiąc bardzo małych spiętrzeń wody. Po 30 minutowym marszu nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem. Pod koniec dnia, tuż za Tarnogrodem, w lasku po prawej stronie od drogi rozłożyliśmy nasz mały namiocik. To był nasz pierwszy i chyba ostatni nocleg w takich warunkach. Rowerki przypięliśmy wprawdzie do drzewa, ale złodziej nie śpi (w przeciwieństwie do strudzonych bikerów).
Dzień ósmy ok. 60 km
Tarnogród(0)-Jastrzębiec(9)-Leżajsk(35)-Żołynia(49)-Łańcut(60) 
Pobudka bardzo wcześnie rano. Nasze rowerki ociekały poranną rosą. W tym dniu czekało na nas wiele ciekawych obiektów. Pierwszym był LEŻAJSK i znajdujący się tam zespół klasztorny Bernardynów otoczony murem obronnym. Wewnątrz kościoła z XVII w. znajdują się cenne, zapewne pięknie brzmiące (nie mieliśmy okazji posłuchać) organy, również z XVII w. Oprócz tego szczególnie godnego zwiedzenia zabytku, Leżajsk posiada ładny rynek z ratuszem na którym można uraczyć się piwem marki L-----k (wycięte, bo nie można reklamować wyrobów "alkoCHolowych"). Następnie po 29 kilometrach pedałowania, i zarypistej górze w granicach miasta dotarliśmy do ŁAŃCUTA. Nasz namiocik rozbity został w ogrodzie rodziny Ta-Sta. Niestety nie dane nam było zwiedzić wnętrza zamku (w środku muzeum). Nasza pasje zwiedzania zaspokoiły jednak: park krajobrazowy wokół neobarokowej budowli (tj. zamku) i dawna wozownia w której znajduje się Muzeum Powozów.
Dzień dziewiąty ok. 36 km
Łańcut(0)-Markowa(9)-Przeworsk(22)-Jarosław(36) 
Ten dzień był na 100% dniem odpoczynku i nie przemęczania się. Bocznymi drogami dotarliśmy do PRZEWORSKA.Można tu obejrzeć kościół i klasztor Bernardynów z XV-XVI w. przebudowany, z barokowym wnętrzem, a także kolejny na tej trasie rynek+ratusz+domki. Warte zobaczenia jak kocham babcię. Ostatnim punktem dziesiątego dnia podróży był JAROSŁAW.Namiot znowu stanął w ogrodzie kogoś z rodziny Ta-Sta. Muszę się przyznać, że niewiele już pamiętam co tam wdzieliśmy (cerkiew, kamienica Orsettich).
Dzień dziesiąty ok. 34 km
Jarosław(0)-Rokietnica(14)-Przemyśl(36) 
Był to ostatni dzień pedałowania, co podniosło nas na duch i dodało sił do szybszej jazdy, więc po pewnym czasie znaleźliśmy się w końcu w PRZEMYŚLU, celu naszej podróży. Zaszaleliśmy wynajmując na polu kempingowym domek dla 3 osób (i trzech rowerów) i po króciutkim odsapnięciu ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. A jest tu co oglądać: katedra św. Jana Chrzcicela z XV-XVI w. (przebudowana w stylu barokowym); zespół klasztorny Franciszkanów (XVIII w.); zespół klasztorny Jezuitów (XVII w.); zamek z XVII w. (trzeba trochę wysiłku by do niego dojść); jak zwykle rynek+domy z podcieniami (brak ratusza na płycie rynku); forty i szańce wewnętrznego pierścienia twierdzy przemyskiej z XIX w.; pozostałości murów miejskich; uff chyba wystarczy, choć wyliczać można by jeszcze długo. By podreperować nasze żołądki zniszczone zupami w proszku i śniadapkami z serkiem topionym (inaczej asfaltem), skierowaliśmy się do baru, a następnie do coktajbaru (jak się okazało po kilku latach, Krzysiek będąc na praktyce w Przemyślu odwiedził dokładnie te same lokale, które okazały się najlepsze w mieście! według rodowitego przemyślanina). Jako, że nie mogło zabraknąć uczty kulturalnej (trochę kulturwy), nasze nogi i pełne brzuszki podreptały w kierunku kina. Pani w kasie powiedziała, że na seans możemy wejść jak będzie co najmniej 10 sprzedanych biletów, a na razie sprzedała trzy. Nie myśląc więc długo nasza trójka kupiła brakujące kilka biletów, i wygodnie rozsiadła się w fotelach. Tytuł filmu "W.I. Warschawsky-detektyw w szpilkach" mówi sam za siebie.
Dzień jedenasty(PKS)
Przemyśl-Krasiczyn-Przemyśl 
Takiego dnia jeszcze nie było. Autobusem PKS-u dojechaliśmy do KRASICZYNA. Po prawej stronie od drogi rozciąga się park krajobrazowy który otacza zamek Krasickich. Podczas naszego pobytu zamek był w remontowany, mieliśmy więc możliwość podziwiać jego elewację i zewnętrzny wygląd. Na nasze szczęście, druciana krata która broniła wejścia na dziedziniec, była zamontowana tak, że tworzyła nad ziemią 30 [cm] szparę, dzięki której Ta-Sta i ja mogliśmy podziwiać również arkadowy dziedziniec. Krzysztof, jako ten który przestrzega prawo został na "czatach", czyli po prostu zatopił wzrok w mapie okolic. Po dwugodzinnym wałęsaniu się po parku, przyjechał autobus który zabrał nasze trio z powrotem do Miasta.
Dzień dwunasty, ostatni (PKP)
Pociągiem do Krakowa
P.S.
Wycieczka pozostanie na długo w mojej pamięci. Jeżeli masz kilka dni wolnych zastanów się czy nie warto powtórzyć naszej trasy (może z pewnymi modyfikacjami?).
prześlij swoje uwagi i spostrzeżenia do autora strony, Łukasza
Strona utworzona dnia 13-04-1999
Ostatnia modyfikacja pliku: 25.10.2022, 22:57:26 CEST |
|