Nowości | Strona główna | KrakRower | O mnie | Plany | Galeria | Kontakt |
Anio taczcy na jzykuStatystyka oraz oglna mapa wycieczki.Sowo wstpneWyjazd ten mia by zrealizowany w 2004 roku . Sprawy rodzinno-finanosowe uoyy si jednak nie po naszej myli.Relacja z wyjazdu (Tu wersja bez zdj):Dzie pierwszy (17 VIII, roda) ok. 64 km
Dzie wczeniej, wieczorem spakowalimy wszystkie
klamoty do sakw,
dokonalimy ostatnich zakupw
(zupki w proszku, ry w woreczkach, baterie do dyktafonu i radyjka, kurtka przeciw wiatrowa dla Eli,
troki do sakwy, ktr poyczy nam Krzysiek). Dobrze zorganizowana bya suszarnia na pranie, bo z rana soneczko pierwsze co robi to wanie ogrzewa suszce si pranie. Dzie drugi (18 VIII, czwartek) ok. 87 km
Budzik zadzwoni o godz. 6:00, przestawilimy go jednak na 6:30. A tak na
prawd wstalimy 15 minut po sidmej ;-) Kupiem jogurt, buk i pasztet na niadanie. Po przejechaniu 20 km dojechalimy do Sanktuarium Matki Boskiej Skaryckiej. W tej samej miejscowoci robimy przerw na drugie niadanie, podczas ktrego zadzwoni Janek by si upewni kiedy dotrzemy do Kalisza. Jak si pniej okazao, moje przewidywania okazay si suszne i do Kalisza dotarlimy w niedziel. Po przejechaniu 35 km dotarlimy pod mury zamku w Mirowie. Ela bya jednak zbyt zmczona by wspi si na gr. Zdecydowalimy si na obiad w tutejszym barze. Niespecjalnie rowerowy by to posiek, bowiem Ela zjada olbrzymiego hamburgera i popia go kaw a ja zjadem golonk i wypiem dwa piwa. Pobyt w barze umilaa nam grupa emerytw ze lska swoimi zabawnymi przekomarzaniami si midzy sob. Cz z tej wycieczki posza na zamek a pozostaa raczc si od czasu do czasu wdeczk piewaa wesoe, skoczne a czasem sprone, piosenki. O godz. 14:20 termometr w moim liczniku pokaza 27°C. Ciepo, ale moe spowodowane byo tym, e przesta wia wiaterek. Odbiornik GPS to przydatna rzecz ale radz Wam - zabierajcie zawsze ze sob papierow map bo nie do koca mona mu ufa ;-) Po przejechaniu 62 km dotarlimy pod kolejne ruiny, tym razem zamku w Olszytnie. Rwnie i tutaj zmczenie Eli wzio gr i tylko przez chwil podziwialimy majestatyczn sylwet zamku. Zadzwonilimy te do cioci mieszkajcej w Czstochowie, e za jakie 1.5h bdziemy u niej. Okazao si natomiast, e kilka km wczeniej zgubiem dwie rolki papieru toaletowego. Jadca za mn Ela dziwia si co za pajac zgubi papier toaletowy na drodze ;-) O godzinie 18:35 meldujemy si pod blokiem, w ktrym mieszka moja ciocia. Wzilimy szybki prysznic, przeksilimy co nieco i poszlimy na Apel Jasnogrski. Okoo godz. 22 wrcilimy i od razu poszlimy spa. Dzie trzeci (19 VIII, pitek) ok. 67 km
Rano zmierzylimy sobie cinienie: Ela 119/67, ja 127/84. Ela way 62 kg
a ja 93 kg. Zrobilimy sobie te pamitkowe zdjcie z cioci: w duym pokoju i na ukwieconym balkonie.
O godz. 9:22 wyruszylimy na Jasn Gr. Siedzc przed wejciem do kaplicy
w ktrej znajduje si obraz Matki Boej Czstochowskiej zostalimy zagadnici przez reporterk-staystk
z Radia Jasna Gra. Przeprowadzia z nami wywiad; pytaa skd jestemy, dlaczego tu przyjechalimy, czym
jest dla nas to miejsce z czym nam si kojarzy. Po przejechaniu 21 km dotarlimy do Kobucka. Zwiedzilimy koci w. Marcina i w. Magorzaty, gotycki z XV w., przebudowany w okresie baroku. Nastpnie kierowani przez miejscowego rowerzyst dotarlimy do neogotyckiego paacu z XIX w., ktry mimo, e odnowiony nie zrobi na nas specjalnego wraenia. Moe dlatego, e by szczelnie otoczony drzewami i nie dao si zrobi dobrego zdjcia? ;-) Nastpn miejscowoci z zabytkiem godnym odwiedzenia byy Krzepice. Zwiedzilimy tu koci w. Jakuba, dawny klasztorny Kanonikw Regularnych XIV, XVII w. z wystrojem barokowym. Przy kociele ronie potne drzewo, ktrego Ela nawet ze moj pomoc nie byaby w stanie obj. Teren wok kocika jest bardzo adnie zagospodarowany. Tu przy wyjedzie z Krzepic w kierunku na Wielu jest bardzo przyjemny zajazd przy stacji benzynowej. Wydalimy tu 45 PLN na obiad ale warto byo. Jedzenie dobre, duo saatek no i co najwaniejsze: adna i mia obsuga za barem ;-) Na obiad powicilimy 1.5 godziny. Za barem, po chwili pedaowania, natrafilimy na ruiny klasycystycznej synagogi z 2 po. XVIII w. Jest to ruina w penym znaczeniu tego sowa: same ciany, brak dachu a w rodku krzaki i mae drzewa. Za miejscowoci o wdzicznej nazwie Zajczki I minlimy dwie krowy, ktre wyranie si nami interesoway. Wida wyczuy swoich ;-) Jedna nawet zamuczaa na poegnanie. Midzy Zajczkami I a Zimnwod jechalimy bardzo przyjemn asfaltow drog w lesie - poruszalimy si jakby w zielonym tunelu, na kocu ktrego by okrgy otwr z ktrego bia jasno. Cie, wieo pooony asfalt (ale nie brudzcy opon) i lekko pod grk. Dla Eli to na pewno bya bardziej stromy podjazd ni dla mnie. Od czasu do czasu piewaj ptaki. O 18:20 minlimy bram orodka. Okaza si on do rozlegym obiektem, pooonym tu nad Wart w Zaczaskim Parku Krajobrazowym. Posiada kilka mniejszych budynkw dla wczasowiczw oraz dwu pitrowy hotel, w ktrym mielimy przyjemno nocowa. Niestety za pokj z azienk zapaci musielimy 70 PLN. Na szczcie moglimy trzyma rowery w pokoju. W cen wliczona bya te pociel, rcznik, mydo i papier toaletowy i widok na zachodzce soce nad Wart ;-) Cena moe by mniejsza o 20% jeeli jest si instruktorem harcerskim i ma si opacon aktualn skadk. Wieczorem kupilimy ciasteczka i oranad (piwa w orodku niestety nie byo) i poszlimy nad Wart podziwia zachd soca. Przy okazji poznalimy pana obsugujcego prom, ktry powiedzia nam, e jutro o godz. 7:00 bdzie pyn na drug stron i chtnie nas przewiezie na drug stron. Wprawdzie Warta w tym miejscu nie jest szeroka i mgbym zaryzykowa przejcie wpaw i przeniesienie rowerw a potem bagay nad gow ale wolelimy nie ryzykowa. W kocu to nie "Misja Martyna" ;-) Gdyby nie prom to moe i bym si zdecydowa, bo w przeciwnym razie musielibymy nadoy ok. 10 km. Koo godz. 22 poszlimy spa. Dzie czwarty (20 VIII, sobota) ok. 53 km
Budzik zadzwoni o godz. 5:30. Zwyczajowo przestawilimy go o p godziny
do przodu i wstalimy o 6. Spao si nam dobrze tylko, e krtko. Opucilimy nas hotel o 6:48,
klucz od pokoju byem zmuszony zostawi w drzwiach recepcji, bo nikogo w niej o tej godzinie jeszcze
nie byo ;-) Mielimy nadziej, i do tej pory j mamy, e nikt z tego powodu nie bdzie nas ciga.
O 6:59 bylimy ju po drugiej stronie Warty. Bardzo sympatyczny pan przewiz nas przez
rzek. Ale nie od razu pojechalimy dalej. W Oarowie, w ktrym bylimy kilka minut po godz. 10, mielimy nadziej zwiedzi dwr drewniany, parterowy, czteroalkierzowy, pnobarokowy z XVIII w., ktry zaliczany jest do najpikniejszych zabytkw budownictwa drewnianego. Niestety Muzeum Wntrz, ktre mieci si w dworze w sob. i niedz. otwarte jest od 12 do 15:30, a w tygodniu od 9:30 do 15:30. Po przejechaniu 27 km, w samo poudnie dotarlimy na Rynek w Wieluniu. I bardzo dobrze, bo temperatura powietrza nie zachcaa do dalszej jazdy. Dlatego te odpoczywalimy 2 godziny na tutejszym Rynku siedzc pod parasolami i raczc si piwem. Z Wielunia skierowalimy si ruchliw drog nr 45, bez pobocza!, na pnoc. Na szczcie nie musielimy jecha ni zbyt dugo; po przekroczeniu rzeczki Pyszna odbilimy na zachd na drog do agiewnik. W Raczynie minlimy dom, w ktrym urodzia si bogosawiona siostra Kanuta. Okoo godz. 15 zrobilimy sobie may popas na przystanku autobusowym w witkowicach. Miy cie, ktry dawa przystanek i otaczajce go topole i brzozy wraz z lekkim zefirkiem przynis lekkie wytchnienie, bo dzie ten by wyjtkowo gorcy. Dzie pity (21 VIII, niedziela) ok. 72 km
Nie bd pisa, e i w tym dniu budzik po raz pierwszy zadzwoni o 5:30
a wstalimy i tak godzin pniej. niadanie zjedlimy takie jak zwykle: Ela kawa z mlekiem i cukrem oraz
sucha buka, a ja woreczek ryu plus jogurt truskawkowy i bawarka. O godzinie 8 wyruszylimy
spod "Eurozajazdu" i drog na pnoc skierowalimy si w stron Czajkowa. Pitnacie minut pniej
zadzwoni Janek, e jest ju w Czajkowie podczas gdy my oddalilimy si od Lututowa li-tylko o 2 km.
Droga bya prawie idealna: leciutko w d, po bokach drzewa, cisza i spokj, soce wiecio, na niebie
brak chmurek i lekki wiaterek w plecy. O 8:55 spotkalimy si z Jankiem w Klonowej, gdzie znowu
miaem nieszczcie ata dtk w tylnym kole. Janek by na tyle miy, e zabra sakwy Eli,
w zwizku z tym moglimy jecha troszeczk szybciej.
Po przejechaniu 21 km zrobilimy sobie ma przerw
na picie i buk pod sklepem w Kunicy Grabowskiej. Dzie szsty (22 VIII, poniedziaek) zero km na rowerze
Wstalimy koo 9, zjedlimy pyszne niadanie. Ten dzie spdzilimy na
poznawaniu urokw "modego duchem, najstarszego w Polsce" miasta. Majc Janka za przewodnika obejrzelimy
budynek Teatru Miejskiego, Park Miejski (groby onierzy radzieckich, dwie luzy, ciekawe okazy drzew,
kopi figurki kwiaciarki, uszkodzony zegar soneczny) oraz tor kolarski.
W domku ogrodnika przysiedlimy na chwil na zimnego browarka. Janek poegna nas i dalsze zwiedzanie
kontynuowalimy sami. Widzielimy Baszt Dorotk, koci Nawiedzenie NMP i klasztor Bernardyski (obecnie
Jezuitw), koci katedralny w. Mikoaja, koci w. Stanisawa i w. Wojciecha,
Rynek z adnym Ratuszem (w ktrym znajduje si orygina rzeby kwiaciarki), koci
w. Stanisawa i klasztor Franciszkanw, dawny Trybuna a na koniec most kamienny. Poniewa by to
poniedziaek Muzeum Okrgowe Ziemi Kaliskiej byo zamknite, wic moglimy podziwia jedynie
gow Mikoaja Kopernika na postumencie obok wejcia do Muzeum. Okoo godziny 16 dotarlimy do
mieszkania Janka, wypilimy po piwku. Nie musze pisa, e obiado-kolacja by pyszny i rozpywa
si w ustach. Po posiku usiedlimy z zimnym browarkiem w rku i ogldnlimy program o Lance
Armstrongu, ktry emitowany by swego czasu na Discovery Chanell. W filmie Lance zdradza tajniki
swojego sukcesu oraz jak pokona raka jder. Dzie sidmy (23 VIII, wtorek) zero km na rowerze
Obudzilimy si koo godz. 6 i okazao si, e za oknem pada intensywnie deszcz a dzi mielimy w
planie rowerow wycieczk do Gouchowa, Russowa i Opatwka. Porzucilimy ide odwiedzenia Gouchowa
na rowerach i po zjedzeniu, jak zwykle ju, pysznego niadania, skorzystalimy z komunikacji miejskiej.
Janek odprowadzi nas na przystanek i poegna si - on uda si na 12-godzinny dyur do pracy a my
za 7.60 PLN dotarlimy w 20 min. (autobusem linii nr 12A) do Gouchowa. Jak na zo deszcz wanie
wtedy przesta pada. Dzie smy (24 VIII, roda) ok. 10 km
Pobudka o 6:20, a ju o 7:13 wyruszylimy, po obfitym i syccym niadaniu, na dworzec kolejowy w Kaliszu.
Mika i Janek wczoraj dokadnie wytumaczyli nam jak mamy si kierowa, aby najkrtsz drog dojecha
na stacj. Przy ulicy Staszica minlimy koci, ktry wyglda jak skrzyowanie filtru powietrza w
blachosmrodzie z piramid egipsk. O 7:29 mielimy ju bilety w rce i udalimy si na peron pierwszy,
skd odchodzi nasz pocig. Na szczcie mona byo zapaci kart kredytow (w pierwszym okienku).
Podsumowanie Wzilimy piwr i namiot ale ani jednego ani
drugiego ani razu nie uylimy. Tak samo jak dwch kartuszy z gazem i palnika gazowego.
Podczas wyjazdu wydalimy 634.34 PLN (w tym: jedzenie - 271.61, noclegi - 160, inne - 202.76), po
podzieleniu przez 8 dni wycieczki daje 80 PLN na dwie osoby cho bardziej wiarygodna jest rednia
gdy powysz sum podzieli si przez 6 dni (wyjdzie wtedy 105 PLN na dwie osoby), bowiem przez
dwa dni w Kaliszu ylimy na koszt Miki i Janka. Za co im niniejszym raz jeszcze bardzo dzikujemy!
Pienidzy wydalimy rzeczywicie sporo, no ale w kocu to byy wakacje a nie pokutna wdrwka ;-) Literatura
rda map
Strona utworzona w dniu 17.08.2005 r.
|
Jesteś gościem od 1.06.2000. Dziękuje. |
... | ... | Follow me on | Blog mojej żony - zapraszam!!! | Aktualizacja 5.01.2024 |
Copyright © 1999-2024 - Łukasz Zieliński. All Rights Reserved. |