D.U.P.A. - Długodystanowa Upalna Przejażdżka Antystresowa. Od ostatniej wycieczki dookoła Tatr minęły miesiące, nic nie stało więc na przeszkodzie by ją powtórzyć. Jako, że samotna jazda
nie za bardzo mi się uśmiechała postanowiłem znaleźć partnerów. Tak się szczęśliwie złożyło, że Janek z Kalisza - ten z którym byłem na Węgrzech w 2001 r. - zdobywa kolarską odznakę PTTK "Dookoła Polski". Jednym z punktów, które trzeba
zaliczyć na tej trasie jest Zakopane, więc Janek połączył tu przyjemne z pożytecznym ;-). Drugą osobą, do której zwróciłem się z ofertą wspólnej
wycieczki był Romal - rowerzysta ze Szczecina. I on nie odmówił, a ponadto załatwił czwartego do
bridge'a - czyli Franza z Gliwic. Janek i ja przejechaliśmy trasę z Krakowa do Zakopanego na rowerach. Romal dojechał rowerem z Jordanowa, bo
pociąg którym jechał do Zakopanego został w pewnym momencie zamieniony na autobus, w którym już się nie zmieścił ze swoim rowerem. A Franz przyjechał
na miejsce samochodem.
W piątek o godz. 6:32 zaczęliśmy z Jankiem wycieczkę. Godzinę później temperatura powietrza wynosiłą 23 stop.C. Ciekawiło mnie wtedy
jaka temperatura będzie w południe? Za Wieliczką odbiliśmy troszkę na zachód, żeby nie jechać główną drogą Wieliczka - Dobczyce. I powiem Wam, że było
całkiem przyjemnie - ładne widoczki, praktycznie zero ruchu blachosmrodów, asflat prawie bez dziur ;-)
Przed Kasiną Wlk. jest super zjazd z kilkoma serpentynami. Na szczęście widoczność
była dobra i można się było rozpędzić. Po szaleńczym zjeździe zatrzymaliśmy się na krótki popas przed sklepem spożywczym.
Za Kasiną pokonaliśmy podjazd, niezbyt stromy ale długi i do tego w słońcu a następnie od skrzyżowania dróg 964 z 28 do Mszany Dolnej jest praktycznie cały czas w dół. Troszkę przeszkadzał nam ruch blachosmrodów. W Mszanie nie zatrzymaliśmy się, natomiast w Rabce uzupełniliśmy
zapasy wody w bidonach. Przejechaliśmy krótkim tunelem pod torami kolejowymi na liniii Chabówka - Nowy Targ i chwilę potem
zdobyliśmy Przełęcz Sieniawską. Przez Pyzówkę dotarliśmy do Ludźmierza, w którym podziwialiśmy wnętrze Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala, czyli XIX w. bazylikę. Tu też odpoczęliśmy nieco i SMSowo dowiedzieliśmy się, że Romal i Franz są już na miejscu. Z Ludzmierza, w niezamierzony sposób,
udaliśmy się tzw. "Drogą Papieską" w stronę Zakopanego. Muszę powiedzieć, że jest to wymagająca droga, bowiem jest na niej kilka nieprzyjemnie
stromych podjazdów, którym pokonanie w upalny dzień może wykończyć nawet najlepszych. Ale jest to alternatywa dla ruchliwej Zakopianki, a i widoki
zarówno na zachód jak i później na Tatry są na pewno ładniejsze niż z drogi nr 47. Franza i Romala spotkaliśmy w najwyżej położonej w Polsce wsi, a
mianowicie w Zębie. Po krótkim odpoczynku, zjechaliśmy 5-cio kilometrowym zjazdem do Poronina, przecięliśmy Zakopiankę i po krótkim acz
intensywnym podjeździe znaleźliśmy się na podwórku naszej kwatery, na Murzasichlu. Po wypiciu piwka i rozmowie z gazdą przed sklepem
udaliśmy się na kolację, po której omówiliśmy szczegóły objazdu Tatr.
|