Rok albo dwa lata temu w Dzienniku Polskim ukazywał
się dodatek o znakowanych szlakach rowerowych w okolicach Krakowa. Został on przygotowany
we współpracy z wyd. Compass. Były to opisy 19 tras, zabytków jakie można spotkać po drodze i,
co najważniejsze, mapki w skali 1:50 000. Niestety wydane to zostało na papierze gazetowym, więc
użyteczność w terenie, szczególnie przy deszczowej pogodzie jak mnie spotkała tego dnia jest żadna.
Na szczęście szlak, mniej więcej od połowy trasy, jest dobrze oznakowany więc mapę musiałem
wyciągać w ostateczności. No i miałem GPS'a ;-)
Wycieczkę zacząłem na Rynku w Wieliczce, choć w sumie nie jest ważne skąd
się zaczyna, bo szlak tworzy pętlę. Jadąc z Krakowa najlepiej zacząć pod kopalnią soli. Wg mnie
wycieczka jest trudna i na pewno nie nadaje się na: pierwszą wycieczkę w sezonie, zachętę do
jazdy na rowerze górskim. Jest przejezdna po deszczu, choć jest kilka miejsc, w których ubrudzimy
wtedy i rower, i siebie ;-).
Zdjęć nie jest za dużo bowiem jechałem sam, a nie miałem też za dużo czasu
żeby uwieczniać na zdjęciach wszystko co bym chciał. Dużo za to jest wykresów, porównań i statystyk.
W końcu mogłem porównać dane zapisywane przez licznik z danymi zapisywanymi przez odbiornik GPS.
Niewątpliwie odbiornik GPS zapisuje więcej danych niż licznik, ale ich obróbka jest bardziej
skomplikowana. DUŻĄ ZALETĄ GPSu jest możliwość pokazania na mapie trasy, którą się pokonało.
Wcześniej musiałem zapisywać (na kartce albo w dyktafonie) gdzie i o której byłem a teraz wystarczy,
że spojrzę na mapę i odpowiednie okienko w programie OziExplorer ;-)
Nie przynudzam już. Na początek kilka zdjęć z trasy, w tym jedna panorama.
A następnie trochę statystyk.
|